Recenzja filmu

Plan Maggie (2015)
Rebecca Miller
Greta Gerwig
Ethan Hawke

Perfekcyjna pani domu

"Plan Maggie" jest wyborny i pod niemal wszystkimi względami zaskakujący. Rebecca Miller wzięła na warsztat klisze i prawie każdą z nich wywróciła na nice. Dwójkę z trójki aktorów obsadziła w
"Plan Maggie" jest wyborny i pod niemal wszystkimi względami zaskakujący. Rebecca Miller wzięła na warsztat klisze i prawie każdą z nich wywróciła na nice. Dwójkę z trójki aktorów obsadziła w rolach, w których na pozór nie powinni się odnaleźć. Miejscem akcji romantycznej komedii o intelektualistach uczyniła Nowy Jork, ale jej film nie jest tanią kopią żadnej z Allenowskich opowieści. Gatunkowe schematy zostały w nim przełamane dezynwolturą typową dla niezależnego kina. Narracyjną beztroskę amerykańskiego indie zrównoważyła rasowa intryga.

Na pierwszy rzut oka "Plan Maggie" zapowiada się jak większość filmów z Gretą Gerwig w roli głównej. Spodziewamy się, że na czas seansu cały świat przysłonią nam miłosne perypetie trzydziestolatki, która szuka chłopaka marzeń, koleżanek jak z żurnala i pracy dającej stuprocentową satysfakcję. Kreowana przez Gerwig Maggie nie czeka już jednak na grom z jasnego nieba zwiastujący ekscytujące porozumienie dusz. Od mężczyzny chce tylko nasienia, postanowiła bowiem urodzić dziecko. Koleżanek nie potrzebuje, bo świetnie czuje się sama ze sobą, a praca na uniwersytecie daje jej intelektualne spełnienie. Maggie jest pewna siebie, zdecydowana i zadowolona. Ma plan na życie i wszystko pod kontrolą. Oczywiście, trudno wyobrazić sobie Gerwig w roli perfekcyjnej pani domu. I dobrze. Bo dzięki zderzeniu wizerunku aktorki z jej postacią rodzi się komizm – przede wszystkim charakterologiczny, ale niekiedy i sytuacyjny. Bo wrodzona, odrobinę chaplinowska niezdarność aktorki nie daje o sobie zapomnieć.

Mimo to Maggie jest inna niż większość postaci kreowanych przez Gerwig. Uwodzi inaczej – dojrzałością, intelektem i zapałem, który tym razem nie jest słomiany. Nic dziwnego, że w takiej dziewczynie po uszy zakochuje się starszy od niej wykładowca, początkujący, ale już nieco wypalony pisarz i sfrustrowany mąż w jednym – John (Ethan Hawke). Plan sztucznego zapłodnienia, który Maggie próbowała wdrożyć w życie przed pojawieniem się Johna, trafia więc szlag. Skoro John wyznaje jej uczucie, dziecko będzie musiało być owocem miłości i stabilizacji. Brzmi to ironicznie, ale Miller udaje się połączyć ironię i romantyzm w bardzo zgraną parę. A jako że dziecko i dom od początku były na pierwszym planie, reżyserka oszczędza nam cukierkowości typowej dla pierwszego etapu namiętnego związku. Przeskakuje go jednym zgrabnym susem i pokazuje, jak wygląda życie trzy lata po wyznaniu miłości – z dzieckiem i codziennością w rolach głównych. Bo wie, że prawdziwa zabawa zaczyna się wtedy, gdy przychodzi kryzys.

Maggie dopada nuda. Ma wszystko, o czym marzyła – córeczkę i inspirującego męża – ale chyba już tego nie chce. Złości ją i frustruje branie odpowiedzialności za cały ich świat. Nie potrafi cieszyć się życiem. Szuka dziury w całym. I znów zaczyna planować. Gdyby scenarzystą filmu Rebecki Miller był Charlie Kaufman, "Plan Maggie" byłby hybrydą "Zakochanego bez pamięci" i "Anomalisy". Maggie staje się coraz bardziej melancholijna (komizm niczego na tym nie traci!) i coraz bardziej świadomie śni o tym, żeby cofnąć czas. Realny problem pojawia się wtedy, gdy to marzenie staje się projektem. Maggie postanawia zeswatać Johna z jego byłą żoną. I jest to najlepsza decyzja na świecie, bo na scenę w pełnej krasie wkracza kreująca ją Julianne Moore. Georgette mówi z duńskim akcentem, ubiera się w komicznie nieszykowny sposób i swojego czasu zrobiła oszałamiającą karierę naukową, czym wpędziła Johna w kompleksy i popchnęła go w ramiona Maggie. 

Georgette jest pretensjonalna i dystyngowana, a Moore – boska w jej roli. Kreuje Dunkę z powagą charakteryzującą barokowe damy udające, że nie duszą się w za ciasnych gorsetach. Maggie zyskuje przy niej na naturalności; Gerwig wydaje się nieco onieśmielona. To jednak nie przeszkadza aktorkom walczyć o uwagę widza. Każda używa innych środków, ale razem tworzą jedną z bardziej komicznych ekranowych rywalek ostatnich lat. John (i Hawke) jest w tym trójkącie najsłabszy. Nie wpada na pomysł, by manipulować sytuacją i jest szczery w swoich uczuciach, więc staje się ofiarą. Miller tymczasem świetnie kontrastuje postaci o skrajnie odmiennych charakterach, różnice między nimi wykorzystuje do budowania dramaturgii i podsycania napięć. Dzięki temu "Plan Maggie" pozostaje filmem lekkim, ale wciągającym w świat przedstawiony po uszy. Jak każda sprawnie wyreżyserowana komedia, która ma w sobie dużo niepospolitego uroku i inteligentnego, ironicznego humoru.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '86. Ukończyła filmoznawstwo na UJ, dziennikarka, krytyczka filmowa, programerka Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Jako wolny strzelec współpracuje z portalami Filmweb.pl, Dwutygodnik.com i... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones